Dziś 1 XI, czyli dzień Wszystkich Świętych, a nie święto zmarłych

08

Popularnie o dzisiejszym dniu, czyli 1 listopada, mówi się że to święto zmarłych. Faktycznie zaś jest to dzień Wszystkich Świętych. Zwykłym (jeśli tak można to ująć) zmarłym poświęcony jest jutrzejszy dzień, czyli Dzień Zaduszny. To tyle tytułem wstępu. Teraz opiszę moje refleksje związane z 1.XI i 2.XI.

Dla mnie oba te święta są absurdalne. Wierzę bowiem, a od niedawna już wiem niemal na pewno, że ludzkie ciało jest tylko skafanderem dla duszy. Śmierć oznacza tylko opuszczenia ciała przez duszę i przejście jej do innego ciała i wcielenia. W związku z tym absurdem jest dla mnie chodzenie na cmentarz i modlenie się do rozkładających się ciał lub do garstki popiołu (gdy ciało zostało skremowane). Katolicy uznają mnie oczywiście za heretyka, bo przecież katolicyzm nie uznaje reinkarnacji. Ja rok temu po nagłej śmierci mojego taty doświadczyłem zjawisk, których religia ani nauka nie umie wytłumaczyć.

Wiele osób podchodzi do wizyty na cmentarzu emocjonalnie. Niektórzy po śmierci bliskiej osoby przychodzą przez pewien czas codziennie na cmentarz. Tak było z moją babcią, która przez rok po śmierci dziadka przyjeżdżała autobusem na cmentarz (ok. 2,5 km od domu) codziennie bez względu na pogodę i siedziała przy grobie dziadka z godzinę albo czasem i dwie. Ja odkąd sięgam pamięcią już jako dziecko nigdy nie czułem tego co inni. Zawsze gdy byłem na cmentarzu to miejsce to było dla mnie nudne i nie wywoływało emocji. Nie wiem dlaczego, ale tak było. Nie potrafiłem nigdy się tak emocjonować i angażować w sprzątanie grobu, dekorowanie itp. Owszem robiłem to, bo tak dorośli mi kazali, bo tak trzeba, ale robiłem to z raczej obowiązku. Gdy zaś zmawiałem modlitwę „Wieczny odpoczynek racz mu/jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu/jej świeci. Na wieki wieków amen” to wypowiadane słowa były dla mnie jakby pustą formułką. Zawsze zastanawiałem się wtedy gdzie jest teraz dusza tej osoby i co się z nią dzieje. I jeśli tą osobę znałem to w myślach z nią rozmawiałem.
Cały ten kult zmarłych i dyskusje o tym kto jakie kwiaty czy znicze kupił, a że u Iksińskiego na grobie nikt nie był mnie jakby to ująć nie kręciło. Dzisiaj zresztą też.

Obecnie bywam na cmentarzu i wykonuję te czynności co zawsze, ale mój stan emocjonalny do tych spraw pozostał bez zmian. Nawet będąc dziś na grobie ojca jakoś nie czułem nic wymawiając słowa „Wieczny odpoczynek…”. Wiem bowiem, że dusza taty już pewnie wstąpiła w nowe ciało i znów gdzieś jest na Ziemi. Jednak podejście rodziny, a szczególnie mamy i ciotki sprawia że na groby chodzę. Ile to byłoby gadania i jakby im się głowy zagotowały gdybym im powiedział co naprawdę myślę i dlaczego. Nie chcę przez to przechodzić i ryzykować że ich stracę, więc choć moja dusza tego kompletnie nie czuje to odwiedzam cmentarze. Może kiedyś bliscy zrozumieją jaka jest prawda. Sami muszą do tego dojść.

Na koniec o zjawiskach jakich doświadczyłem około rok temu po nagłej śmierci mojego taty.  Sprawiły one, że już nie wierzę w istnienie świata pozamaterialnego. Ja już wiem, mam pewność, że on istnieje.
Mój tata zmarł w niedzielę 9.07.2017. W poniedziałki słuchał rano Radia Wnet. Gdy nadszedł poniedziałek 10.07.2017 rano radio samo włączyło się dokładnie w tym czasie w którym zwykle tata go słuchał. I zagrało przez około 10 sekund. Jeszcze bardziej zdumiewające było to, że radio zagrało mimo iż wtyczka była wyjęta z kontaktu! Radio grało przez około 10 sekund bez zasilania!
W ciągu miesiąca od śmierci komputer którego używał tata samoistnie się włączał kilka razy. Nikogo nie było wtedy w pokoju i nikt nic przy komputerze nie robił.
Niedługo po śmierci taty miałem sen, w którym widziałem tatę, który wszedł jakby nigdy nic do domu i powiedział, że żyje i wcale nie umarł.
Ani naukowo ani religijnie nie da się tych zjawisk wytłumaczyć. Przecież radio nie może działać bez prądu, podobnie jak komputer sam się nie może włączyć. Według religii katolickiej po śmierci dusza opuszcza ciało i trafia do nieba, czyśćca albo piekła. Jakoś w tym przypadku nie trafiła w żadne z tych miejsc, ale pozostała tu na Ziemi i to w swoim domu. No i ten sen także wielce wymowny.
Dla mnie to wszystko sprawiło, że uświadomiłem sobie, że istnienie duszy nie jest tylko religijną bajką, ale faktem. Tylko tak bowiem można wyjaśnić zjawiska jakich doświadczyłem w tym wspomniany sen. Tylko energia duszy mogła zasilić radio i komputer i sprawić że się same włączyły.

Wspominajmy więc naszych zmarłych członków rodziny, ale nie oddawajmy się cmentarnej psychozie.