Prawda o fermie norek, bez niemieckiej propagandy Der Onet. Film, zrobiony przez Krzysztofa Bosaka z ekipą, przedstawia fermę na Mazowszu. Nie widać tu żadnych udręczonych czy rannych norek. Po wejściu do wiaty zwierzęta są spokojne i nie krzyczą, nie rzucają się, nie wyglądają na udręczone. Mają cały czas dostęp do poideł z wodą i karmy. Klatki w jakich norki żyją spełniają wymagania prawne, a nawet są większe niż wymagane minimum. Właściciel mówi, że dba o dobry stan zwierząt, bo chcąc zarobić na ich futrach muszą te futra mieć dobrą jakość, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy zwierzęta mają dobre warunki. Jest to logiczne. Zdarzają się przypadki, że norki w okresie dorastania walczą ze sobą i się gryzą, ale wtedy są izolowane i leczone w ambulatorium. Nie są to masowe przypadki.
Całość obrazu nieco mąci przebiegający szczur (38 minuta filmu) w jednej z wiat z norkami. Na farmie są koty po to, aby właśnie szczury i myszy tępiły.
Oczywiście zwierzęta te żyją w niewoli, całe życie spędzają w klatkach, a na końcu są zabijane (podobno są pozbawiane życia przez gazowanie) i ściąga się z nich futro. Z ok. 50 norek szyje się jedno futro. Chwyta to na pewno za serce, ale tak to już jest. Gdy zwierzę jest martwe to jaka jest różnica czy się je poćwiartuje na mięso czy też zedrze z niego sierść, żeby zrobić np. kożuch? I tak jest martwe i tak. Kiedyś ludzie w prehistorycznych czasach polowali na zwierzęta i zjadali ich mięso, a futra wykorzystywali jako ubrania.
Ja bym futra z norek nie kupił, ale przecież każdy z nas albo prawie każdy używa np. pasków do spodni. Są one robione zwykle ze skóry zwierzęcej. Można kupić syntetyczne, ale czy one są lepsze dla środowiska? Nie giną zwierzęta, ale ile powstaje przy ich produkcji odpadów, toksycznych ścieków czy spalin? O tym jakoś nikt nie mówi. Podobnie „ekologiczna” skóra syntetyczna nie ma nic wspólnego z ekologią, a raczej z ochroną środowiska (ekologia to nauka o ekosystemach, ich funkcjonowaniu i zależnościach między nimi). Tak przy okazji – europosłanka lewicy Sylwia Spurek, weganka, walcząca m.in. o prawa zwierząt sama się „zaorała”, gdyż jeden z internautów zauważył, że ma na sobie pasek z naturalnej skóry filmy Louis Vitton, kosztujący ok. 1500 euro.
Kury hodowane w klatkach, których jajka są potem sprzedawane w supermarketach mają lepsze warunki jak norki? Nie, a kończą życie tak samo. Czy w przemysłowych hodowlach świń czy krów na mięso zwierzęta te są szczęśliwe? Raczej nie. I też warunki w jakich żyją są dalekie od naturalnych. I tych hodowli PiS nie zakazuje.
A co z ubojem rytualnym zwierząt na potrzeby religii żydów czy muzułmanów? Tego PiS też nie zamierza zakazać, a to przecież wyjątkowe bestialstwo, aby rżnąć żywe zwierzę i czekać aż się wykrwawi.
Planowany projekt ustawy zakazujący hodowli norek na futra, który przewiduje likwidację ferm w ciągu roku jest dla mnie skandaliczny. Popyt na futra i tak nagle nie zniknie, a hodowle z Polski przeniosą się do innych krajów i tam będą zarabiać. Z czasem na pewno świadomość ludzi będzie taka, że te hodowle wszędzie na świecie stracą rację bytu. Póki co zaś norkom i tak nie pomożemy, a stracimy branżę przynoszącą zysk i powodującą zmniejszenie kosztów produkcji drobiu (odpady z produkcji drobiu zjadają norki). Bez norek firmy drobiarskie będą musiały ponosić koszty utylizacji odpadów co podniesie ceny. To jest ideologiczne szaleństwo.
Jestem przeciwny zakazom jeśli chodzi o kwestie gospodarcze. Zamiast likwidować nagle fermy norek po prostu należało to zostawić w spokoju. Świadomość ludzi ewoluuje i popyt na futra spada. Za jakieś 10-15 lat zapewne spadnie na tyle, że hodowla norek i bez żadnych zakazów przestanie się opłacać i biznes sam się zwinie.
Podobnie jestem przeciwny zakazom hodowli zwierząt na mięso. To co kto je jest jego indywidualną sprawą i nikt nie ma prawa ustalać mu jadłospisu. Jak ktoś chce być wegetarianinem czy weganinem – proszę bardzo. Jednak niech nie wywiera presji na innych i nie zmusza ich do pójścia w jego ślady. Każdy z nas jest inny, ma inny poziom świadomości i rozwoju duszy i odejście od jedzenia mięsa powinno być jego własnym, świadomym i nieprzymuszonym wyborem. Również i tu mamy w Polsce i na świecie chyba też tendencję spadkową. Ja również jem mniej mięsa niż jeszcze kilka lat temu, ale zupełnie zrezygnować z niego póki co nie potrafię.
Zresztą to co powinniśmy jeść zależy też podobno od grupy krwi, a ja mam grupę krwi „0” i nie słyszałem o przypadku osoby z grupą krwi „0”, która byłaby na diecie wegetariańskiej czy wegańskiej. Nie jest to więc takie proste że od tak sobie dzisiaj arbitralnie ustalimy, że cały świat ma przejść jutro na wegetarianizm, a pojutrze na weganizm. Nie ulegajmy lewicowemu szaleństwu.
Aktualizacja 18.09.2020 r.: Coś źle usłyszałem. PiS zakazał uboju rytualnego z wyjątkiem uboju na cele religijne żydów i muzułmanów mieszkających w Polsce. Ubój rytualny na eksport będzie zakazany. Oczywiście taki ubój jest barbarzyński i tu z PiS trzeba się zgodzić. Jednak oprócz serca kierować należy się też rozumem, a ten podpowiada, że popyt na mięso ubijane w sposób rytualny nie zmieni się, a w większości krajów UE zakaz uboju rytualnego nie obowiązuje. W związku z tym hodowla zwierząt na taki ubój (wołowina i drób) przeniesie się do innych krajów, przypuszczalnie do Francji, która w UE ma bardzo rozwinięte rolnictwo. Na pewno tam rolnicy już się cieszą i nie wzrusza ich zbytnio barbarzyństwo uboju. Cóż skutek tego miłosierdzia będzie taki, że zwierzęta i tak będą zabijane w straszny sposób tylko gdzie indziej, a nasi rolnicy będą musieli ograniczyć hodowle o ok. 40%, bo na tyle szacuje się udział zwierząt hodowanych na ubój rytualny w całej hodowli zwierząt na mięso.
To jednak nie wszystko! Te zwierzęta hodowane na ubój rytualny przecież nie odżywiają się powietrzem, ale zbożem. W związku z ograniczeniem hodowli na mięso o 40% odpowiednio zmaleje zapotrzebowanie na paszę dla zwierząt, a więc i na zboża. To zaś oznacza, że rolnicy zajmujący się uprawą zbóż również będą musieli ograniczyć uprawy, co wiązać się będzie ze spadkiem ich przychodów i dochodów. Zapewne wielu rolników z tego powodu zbankrutuje.
Gospodarka to jest skomplikowany i powiązany system. Usuwając z niego jeden element wpływamy na wiele innych. Zatem tzw. „Zjednoczona Prawica” w imię realizacji lewackich ideologii postanowiła sprowadzić rolników, którzy i tak delikatnie mówiąc kokosów nie zarabiają, na skraj przepaści albo wręcz właśnie zrzuca ich w przepaść.
Rządzenie krajem nie może polegać na uchwalaniu ustaw kierując się jedynie własnymi emocjami i poglądami, choć tym oczywiście też. Przede wszystkim należy kierować się polską racją stanu oraz dobrem narodu, bo to naród wybiera posłów, a nie oni sami się wybierają. Jeśli poglądy posła w danej sprawie kłócą się z dobrem państwa i narodu to niestety, ale taki poseł musi postawić wyżej rację stanu swojego kraju niż poglądy. Ja choć serce podpowiada mi, że hodowla norek na futra i zwierząt na ubój rytualny jest zła, to jednak zagłosowałbym przeciwko tej ustawie. Dobro polskich rolników jest bowiem ważniejsze, zwłaszcza, że zakaz niczego nie zmieni poza tym, że hodowle norek na futra i hodowle zwierząt na ubój rytualny będą nadal, a jedynie zmieni się ich miejsce. W niczym więc zwierzętom nie pomożemy. Takie sprawy trzeba załatwiać ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. Żyjemy w czasach upadku matriksa. Dotyczy to też religii. Gdy to się stanie zniknie popyt na ubój rytualny. Podobnie będzie z futrami. I wtedy takie hodowle znikną samoistnie, a ponieważ będzie się to działo stopniowo a nie nagle to rolnicy zajmujący się tą działalnością będą sami tego świadomi i zajmą się inną działalnością.