Ogłoszenie – prośba o pomoc we wspólnym zakupie ziemi rolnej

Zdjęcie poglądowe – nie jest to ziemia o której mowa we wpisie; źródło: Dziennik Wschodni

Wpis ten zamieszczam na prośbę Małgosi. Planuje ona sprzedaż mieszkania i zakup ziemi rolnej z budynkami w okolicach Łodzi. Niestety ze sprzedażą mieszkania wynikły problemy, a dała już zadatek na zakup ziemi i stąd prośba o pomoc. Poniżej przedstawiam całą sprawę opisaną przez Małgosię. Kontakt do niej: yogin_ka@gazeta.pl

*************************************************************

Szukam pomocy w sensownym rozwiązaniu sytuacji, w której się znalazłam – niemożności dokonania wynegocjowanego przeze mnie zakupu ziemi/gospodarstwa, z powodu braku środków. Podpisałam umowę przedwstępną, wpłaciłam sprzedającemu zadatek. Długo takiej ziemi szukałam, wiele miesięcy, poszło na to sporo mojego wysiłku i w końcu znalazłam. Znajduje się ona pod Łodzią, wśród pól i lasów, sąsiedzi daleko, takie raczej odludzie. Ci co widzieli zdjęcia, mówią, że pięknie tam…

W związku z pewnymi moimi osobistymi komplikującymi się sprawami, m.in. przeciągająca się procedura wymeldowania administracyjnego kogoś z mojego mieszkania, które chcę sprzedać (a musi być bez lokatorów), zmuszona byłam rozwiązać umowę przedwstępną jego sprzedaży, by nie zwracać kupującemu podwójnego zadatku.
Także w związku z coraz większym obecnie zastojem i blokadą w obrocie nieruchomościami (wiem od pośredników, że sprzedaż spadła o około 70%) i kredytach (tzw. zdolność kredytowa w bankach to zarobki miesięczne rzędu 8-10 tys. zł, stąd kupujących jak na lekarstwo i otwarta droga dla spekulantów wszelkiej maści).

Wygląda na to, że nie zdobędę na czas środków na ten zakup, choć robię co mogę, a czasu coraz mniej. Transakcję muszę zawrzeć najpóźniej do końca lutego, ale jakieś decyzje powinny zostać podjęte dość szybko, bo systemowe procedury trwają niestety długo. Może to przepaść, a jest wszystko przygotowane do zakupu notarialnego w sensie pozwolenia KOWR (by nie-rolnik mógł kupić), mam podpisaną umowę przedwstępną i wpłacony sprzedającemu spory zadatek, który mogę stracić… Zaliczyłam też kurs specjalistyczny w kierunku działalności zgłoszonej do KOWR.

Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Oczywiście to tylko wstępna propozycja, wszystko do ewentualnego uzgodnienia z zainteresowanymi. Jestem też otwarta na inne rozwiązania tej sprawy, pewnie jakieś jeszcze są…
Otóż można byłoby zakupić tą ziemię wspólnie, w sensie złożyć się na ten zakup i podzielić to potem między siebie na zasadach prawa naturalnego/common law. Zakupić formalnie muszę ja – w systemowym trybie, bo inaczej nie ma jak. Widziałabym to jako wcześniejsze uzgodnienie podziału umowami opartymi na prawie naturalnym/common law i po zakupie ogłoszenie autonomii. Myślałam też, że można by się zebrać w grupę kilkorga ludzi (z proporcjonalnym udziałem). Tak, by było trochę tych ludzi do pracy i pilnowania, by można się było wymieniać, uzupełniać i by było bezpiecznie w grupie. Jeszcze inna możliwość, to zrzutka, ewentualnie złożenie się wielu ludzi w formie np. „cegiełek” na wykupienie ziemi i gospodarstwa w zamian za późniejsze skorzystanie z pobytu tamże czy za coś do uzgodnienia lub zwrot pieniędzy – jeśli uda mi się sprzedać mieszkanie.

Wiem od ludzi, którzy tą ziemię widzieli, że wynegocjowałam za nią dość dobrą cenę. A to niemałe gospodarstwo z murowanym domem i budynkami gospodarczymi, w tym dużą stodołą, całość do wyremontowania. Myślę jednak, że od biedy dałoby się tam mieszkać i w trakcie coś remontować, gdyby zaszła taka konieczność. Jest woda i prąd, w tym tzw. siła. Sąsiedzi najbliżsi 200 m dalej. Jest więc szansa na prywatność. Wokół w sumie lasy i pola, oczko wodne (mały staw) na terenie gospodarstwa – w polu, w skład wchodzi też kawałek lasu. Całość to kilka hektarów, gleby raczej słabe, ale zawsze można jakoś je użyźnić. Jest tam potencjał na różne działania: imprezy, warsztaty, spotkania, agroturystykę, uprawy (permakultura), hodowlę (kury, konie, pszczelarstwo), może mini-uzdrowisko z apiterapią i jeszcze więcej… Ale wiadomo, nie wszystko od razu. Poza tym jest także możliwość dokupienia ziemi.

Myślę, że jest to szansa na stworzenie czegoś pożytecznego nie tylko dla mnie, ale i dla wielu ludzi, ciekawej formy życia i przeżycia, samowystarczalności. Zbliżają się chyba nieciekawe czasy – ja już od dawna myślałam, że dobrze byłoby się oddalić z dużego miasta na jakieś właśnie odludzie…Uważam, że takie miejsca będą poszukiwane coraz częściej w sensie możliwości schronienia się przed zamieszaniem i zawieruchą, jeśli rozumiecie, co mam na myśli…

Oczywiście odpowiem na wszystkie pytania, mam zdjęcia, które mogę udostępnić, jak również całą dokumentację potwierdzającą tą opowieść. Mogę ewentualnie się tam wybrać, by zainteresowanym pokazać tą ziemię.
Czasu jak widać mam już niewiele, by uratować to moje przedsięwzięcie…
Ale mocno wierzę, że z pomocą Ludzi jeszcze się to może udać…

*************************************************************

Sprawa ta jest też opisana na grupie Świat Wybudzonych na Facebooku:

https://www.facebook.com/groups/3204076322937364/permalink/6013102282034740/

7 myśli na temat “Ogłoszenie – prośba o pomoc we wspólnym zakupie ziemi rolnej”

  1. Gdy zaczynałem budować się na wsi, na której obecnie mieszkam, to w tym samym czasie połowa jej mieszkańców siedziała już na walizkach przed drogą do podwarszawskich blokowisk w Pruszkowie, Legionowie, Błoniu, Nowym Dworze Mazowieckim.
    Sprzedawali otrzymane od rodziców i wypracowanie przez pokolenia swoich przodków dobytki w zamian za miastowe klitki z betonu.
    Z dziada nie będzie gospodarza. Znam takich, co to otrzymaną w ramach reformy rolnej po II wojnie światowej ziemię zmarnowali. Dla takich nie mam szacunku, podobnie i dla tych, którzy sprzedając ziemię w obce ręce uciekli do miast.
    Rozumiem rozgoryczenie tej pani. Mnie z oczywistych względów propozycja ta nie interesuje. Wystarczająco mam swojej ziemi w dość piękniej okolicy beretu rzutem od Warszawy.
    Musi pani ta szukać wspólników pośród blokowych, ale z nie przybyłych z wiosek, bo ci wsiowi raczej nie powrócą na wieś.

    Polubienie

    1. Takie czasy niestety. Większość pcha się do blokowych klitek w miastach, a na roli nie ma komu robić. Praca ciężka, a jeszcze (nie)rząd tak działa, że ciągle jakieś kłody pod nogi rolnikom rzuca (jak niedawno knuli z tzw. piątką dla zwierząt), że zbytnio mnie to nie dziwi. Gdyby były perspektywy i możliwość godziwego zarobku na wsi to by nie było masowego exodusu stąd.
      Ze 3 czy 4 lata temu byłem na Suwalszczyźnie na wsi. Jeden z gospodarzy mówił, że teraz już ciężko krowę nawet na wsi zobaczyć. Wielkie korporacyjne hodowle sprawiły, że nie opłaca się mieć kilku krów, chyba że ewentualnie dla siebie. Konkurować z takimi molochami się po prostu nie da.

      Polubienie

  2. Zbliża się wielkimi krokami kryzys w nieruchomościach, a zwłaszcza w sprzedaży blokowych klitek, których cenię wywindowano do abstrakcyjnych kwot.
    Ludzie uciekają z miast mając przed oczami widmo ostatniej wyimaginowanej pandemii, podczas której policyjni psychopaci wyprawiali wojnę przeciwko dobrym ludziom.
    Powoli miasta stawać się będą klatkami dla korporacji pełnych szczurów.
    Produkcja nowoczesnych technologii ucieka poza miasta. Miasta staną się nikomu potrzebną zbieraniną motłochu.
    Choćby te wszystkie przeludnione wszelkiej maści urzędy wrogiej ciżby. Komu to teraz potrzebne w dobie internetu?

    Polubienie

    1. Mnie jest to pani niusiu potrzebne i mojemu staremu. Proszę pamiętać, aby nie wypowiadać za wszystkich Polaków w momencie gdy pani i pani podobni mają zero procent poparcia wśród Polaków.Czy to jest jasne dla pani?
      My tutaj nie potrzebujemy porządków ruskiego miru a jak pani tęskni za Rosją i Putinem to bardzo proszę przeprowadzić się do Moskwy przecież Moskwa nie jest daleko.
      Nana.
      P.S Dziś na kolację robię mojemu staremu kanapki ze słoniną, którą sama zrobiłam i cebulka pokrojona na chleb. Polecam nawet pani.

      Polubienie

      1. Zastanawiam się dlaczego wciąż mnie pani zaczepia.
        Tutejszy administrator powinien skorygować to pani wystąpienie nie na temat.
        Nic nie napisałam o Rosji i jej prezydencie, a pani imputuje mi tutaj jakąś propagandę prorosyjską.
        Ja pani nie zaczepiam, więc proszę odwalić się ode mnie, bo jeszcze zgłupieje pani od tego wszystkiego.

        Polubienie

    2. To jest sztucznie pompowana bańka, która pęknie, bo pęknąć musi i wtedy ceny ostro zjadą. Pytanie tylko kiedy? Za rok, dwa a może trochę dłużej? Podobnie było jakoś w 2008 czy 2009 r. jak był kryzys (też sztucznie wywołany pompowaną bańką). Banksterzy udzielali kredytów na potęgę wszystkim jak leci choć wiedzieli że sporo ludzi ich nie będzie w stanie spłacić. I bańka pękła. Ceny spadły tak, że sprzedając kredytowane mieszkanie uzyskiwało się dużo niższą cenę niż tą jaką się płaciło. O odsetkach już w ogóle nawet nie wspominając. A te kredyty bankierzy udzielali z niczego kreując pieniądze z powietrza. Wystarczył tylko podpis kredytobiorcy na podstawie którego tworzyli weksel i dopisywali cyferki do konta kredytobiorcy. Tak powstawał wirtualny pieniądz i wirtualny dług. I tak wygląda to i teraz u nas i na prawie całym świecie (może poza krajami islamskimi gdzie koran zakazuje pożyczania pieniędzy na procent). Bankierzy mają żniwa po pęknięciu bańki. Przejmują mieszkania i je sprzedają albo czekają aż cena znowu wzrośnie i zarabiają mnóstwo kasy nie wkładając w to ani dolara czy złotówki (bo przecież realnie niczego nie pożyczyły). Tak się goli zbaraniałych gojów.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: