Dziś przypadkiem trafiłem na ten właśnie film na stronie Akademia Witalności. Jej autorka polecała ten film jako rzekomo świetny. Obejrzałem tylko kilka minut tego filmu i od razu mi tam coś wyraźnie nie grało.
Pierwsza sprawa – w filmie powołują się na WHO, czyli zbrodniczą organizację odpowiadającą z tzw. pandemię COVID-19, fałszywe testy PCR, maskowanie i zabójczy kowidowy eutanazol mRNA zwany dla zmyłki szczepionką. Już samo to wzbudziło moje podejrzenia. WHO twierdzi, że przetworzone mięso jest jedną z głównych przyczyn raka i że jest równie toksyczne co palenie papierosów i pluton. Co konkretnie jest toksyczne? Samo mięso i jego obróbka termiczna czy może raczej chemikalia jakie się do niego dodaje żeby dłużej się przechowywało, hormony i antybiotyki jakie daje się zwierzętom w masowych hodowlach przemysłowych, nienaturalną paszę, a które to na pewno w mięsie po uboju są? To przecież na pewno ma istotny wpływ na rozwój chorób, w tym raka.
Wygląda mi to na propagandę strachu w ramach programu agenda 2030 mającego na celu znaczne zmniejszenie jedzenia mięsa przez ludzi na całym świecie.
Argumenty WHO w prosty sposób obala dieta ketogeniczna. W tej diecie je się głównie tłuszcz i mięso i niewielką ilość węglowodanów i nie tylko się po niej nie choruje, ale wręcz przeciwnie – działa ona leczniczo i pozwala wyleczyć różne choroby metaboliczne.
Owszem mięso może być szkodliwe, ale gdy go za dużo jemy. Po drugie szkodliwe są różne hormony czy antybiotyki jakie są podawane zwierzętom w przemysłowych wielkich hodowlach z których pochodzi mięso z supermarketów. Do tego dodawane są jeszcze konserwanty. Wędliny są robione w połowie z mięsa a w połowie dodaje się do nich wodę z ortofosforanami, barwniki i np. azotyn sodu jako konserwant, który jest w organizmie metabolizowany do rakotwórczych związków jak bodajże nitrozoaminy. Co więc tu wywołuje raka – mięso czy chemikalia w nim zawarte? O tych ostatnich cisza i WHO też nie wspomina o nich.
Druga rzecz w 10 minucie filmu lekarz mówi, że im więcej ludzie jedli węglowodanów tym mniej chorowali na cukrzycę i że cukrzyca się robi od tłuszczu. Jest to sprzeczne z doświadczeniami lekarza który opisał je w książce „Pszeniczny brzuch” (oryginalny tytuł Wheat Belly) choć nie wiadomo dlaczego książka ta w polskim tłumaczeniu ma błędny tytuł „Dieta bez pszenicy”. William Davies, bo o nim mowa, opisał jak po eliminacji z diety pszenicy u jego pacjentów samoistnie ustępowało wiele chorób, różne trwające latami bóle nóg, stawów itp. a często także i cukrzyca, jeśli nie była w zbyt zaawansowanym stadium. Wskazuje to właśnie na to, że to duża ilość węglowodanów w diecie jest przyczyną cukrzycy, a nie tłuszcz jak usiłuje nam wmówić lekarz z 10 minuty tego filmu.
Obejrzałem tylko 10 minut, bo szkoda mi czasu na takie kłamstwa. Cały film trwa 1,5 h i trzebaby pewnie całą książkę napisać, aby go odkłamać.
Sto lat temu cukrzyca była chorobą uleczalną. Leczona była dieta, i to bardzo tłusta!
PolubieniePolubienie
Cześć! Ostatnio mnie naszło właśnie na tzw. tłuste rzeczy (od paru dni tak mam). Trenuję, więc mam jakiś dziwny apetyt po treningu, ha ha:-) Myślałem o pączkach, myślałem o Pizzy. Zastanawiam się, czy jest sens, abym trenował intensywnie, skoro mam później raczej apetyt.
PolubieniePolubienie
Brachu to jak z samochodem jak ostro przyciśniesz to trzeba dolać. Jak jest apetyt po treningu, to organizm na momencie to przemieli 😉
PolubieniePolubienie