Mądre pszczoły

Pszczoły zachowują się podobnie jak ludzie

Od sześciu lat jestem pszczelarzem amatorem, mam sześć rodzin pszczelich, które mieszkają sobie u mnie w ogrodzie w domkach przeze mnie zbudowanych.
Obserwuję te fascynujące owady i dochodzę do wniosku, że pszczoły to też ludzie, tylko z powodu kaprysu Stwórcy o innym wyglądzie.
Wielokrotnie byłem zdumiony ich zachowaniem i zauważyłem, że można się z nimi porozumieć w podstawowych dla nich sprawach.
W ogrodzie gdzie przebywam razem ze swoimi pszczołami, znajduje się kran z którego czerpię wodę do podlewania roślin. Kilka pszczół zauważyło, że kran przecieka i kapie z niego woda.
Postanowiły więc pobierać z niego wodę, choć mają duże i bezpieczne poidło z którego korzysta dziesiątki pszczół. Kilka z nich woli jednak wodę prosto z kranu. 
Gdy więc przychodzę z konewką do kranu aby nabrać wody i widzę pszczołę które siedzi na kranie i pije wodę…czekam. Gdy odlatuje, nabieram wodę do konewki, co trwa kilkanaście sekund.
Jeśli w tym czasie nadlatuje następna pszczoła, ona czeka! Krąży w kółko i cierpliwie czeka. Gdy odchodzę,  siada na kranie i pije.
Czasami- gdy zdaniem pszczoły -zbyt długo blokuję kran, zaczyna mnie ona popędzać, krążąc nerwowo wokół mojej głowy. Wiem co ona chce powiedzieć: koleś, dlaczego tak długo blokujesz kran? Co to sam jesteś w ogrodzie?
Gdy ja chcę nabrać wody do konewki i widzę pszczołę które moim zdaniem już się napiła i nie odlatuje, dmucham na nią delikatnie, ona patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami i zdaje się mówić: no dobrze już odlatuję, coś taki nerwowy. I odlatuje.
Fascynująca jest obserwacja pszczół na poidle. Zachowują się one prawie tak samo jak ludzie na plaży: a to jedna pszczoła ciągnie drugą za nogi (czy dla zabawy, czy dla awantury), a to jedna pszczoła czyści czy masuje drugą, a to dwie pszczółki z tego samego ula gawędzą sobie w najlepsze….Ale relaks jest krótki, pszczoły w ulach czekają na wodę, więc trzeba ją im dostarczyć. Ruch pszczół na poidle jest ogromny.
Zapraszam do przeczytania (i obejrzenia zdjęć mojej pasieki i jej wyposażenia) mojego artykułu opisującego niezwykłe zwyczaje pszczół.

Źródło: https://anthony.neon24.org/post/172516,pszczoly-to-tez-ludzie

Odra zniszczona przez złote algi, czyli zamiatanie sprawy pod dywan

Dzisiaj minister klimatu i środowiska Anna Moskwa podała bajeczkę, że ryby w Odrze masowo padły przez zakwit mikroorganizmów – złotych alg. Tak wyszło im rzekomo z badań ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego. Te złote algi wyprodukowały toksyny, które mogły się przyczynić się do śnięcia ryb.

Od razu nasuwa się pytanie co spowodowało zakwit glonów? Akurat miałem chemię środowiska i biologię na studiach więc coś wiem na ten temat. Glony sobie nie zakwitają od tak gdy mają taki kaprys. Żeby do tego doszło musi być do zbiornika wodnego dopływ dużych ilości substancji biogennych (związków azotu i fosforu). Jeśli bowiem takie coś nie nastąpi to glony nie mają pokarmu i nie mogą się masowo rozmnażać, aby nastąpił ich zakwit.

Poza tym jeżeli nawet to były te złote algi to wcale nie toksyny mogły spowodować śnięcie ryb, ale niedobór tlenu. Gdy następuje w zbiorniku wodnym zakwit glonów to wtedy następuje coś co nazywane bywa potocznie przyduchą. Opisane jest to tutaj: http://www.mlodybadacz.pl/2019/07/30/co-to-jest-zakwit-wody/

Według mnie jednak pani Moskwa opowiada bajki i przyczyną nie jest wcale zakwit glonów. Obstawiam, że spuścili jakieś ścieki zawierające dużo związków organicznych (duży ładunek mierzony wskaźnikiem zwanym BZT – Biochemiczne Zapotrzebowanie Tlenu – mówi on ile tlenu potrzeba na biologiczne, biochemiczne utlenienie związków organicznych zawartych w wodzie czy ściekach). Podobnie twierdzi prof. Andrzej Kraszewski z Politechniki Warszawskiej https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022-08-17/zatruta-odra-prof-kraszewski-to-nie-byla-przyducha-do-rzeki-wrzucono-cos-organicznego/

Z tego co mówi prof. Kraszewski ustalono, że w wodzie było podwyższone, a nie zbyt niskie stężenie tlenu. Do tego odczyn wody (pH) jaki zmierzono wynosił 9,3, czyli wyraźnie zasadowy. Normalnie pH wody jest bliskie obojętnego (pH = 7 – odczyn obojętny), bywa też lekko zasadowe – w granicach 6,5-8,5.

To wskazuje, że prawie na pewno zrzucono do Odry jakieś ścieki zawierające związki organiczne. I można to było łatwo potwierdzić krótko po tym jak zaobserwowano pod koniec lipca śnięte ryby w Odrze. Wystarczyło pobrać próbki wody z Odry i oznaczyć w nich dwa wskaźniki BZT5 (Biochemiczne Zapotrzebowanie Tlenu na 5 dni)i ChZT (chemiczne zapotrzebowanie tlenu). Po 5 dniach byłoby na 100% wiadomo czy coś spuszczono czy też nie.

Jeżeli BZT5 byłoby wysokie (kilkaset mg O2/l lub więcej) to oznaczałoby, że spuszczono jakieś ścieki dobrze biodegradowalne o sporym ładunku związków organicznych. Zwłaszcza stosunek BZT5/ChZT w granicach 0,4 lub więcej by na to wskazywał.

Jeżeli zaś BZT5 byłoby niskie, a ChZT wysokie (kilkaset do 1000 mgO2/l lub więcej) a stosunek BZT5/ChZT znacznie niższy niż 0,4 to wskazywałoby że zrzucono do Odry toksyczne ścieki których rozkład biologiczny przez mikroorganizmy żyjące w rzece jest niemożliwy.

Obecnie minął miesiąc od chwili gdy to się zaczęło, poza tym z tego co słyszałem spuszczono do Odry wodę ze zbiorników retencyjnych (bo poziom wody w Odrze się nagle podniósł a przecież ostatnio ulewnych deszczy nie było). Prawdopodobnie zrobili to po to, aby rozcieńczyć ścieki zrzucone do rzeki. Zatem w tej chwili te badania dadzą wypaczone wyniki.

Przyczyna śnięcia ryb w Odrze może być jednak jeszcze inna. Zaobserwowano bowiem że nie tylko w Odrze masowo padły ryby, ale także w rzece Ner a także w Niemczech w zbiorniku Klötzbecken w berlińskiej dzielnicy Lübars zauważono tysiące śniętych ryb. W ostatnich dniach wędkarze odkryli liczne śnięte ryby w rzece Saale (Soława) w Saksonii-Anhalt. Z kolei z rzeki Dyja pod czeskim Brnem rybacy wyłowili kilkadziesiąt ton martwych ryb.

To wszystko wygląda bardzo podejrzanie, że w tylu różnych miejscach w podobnym czasie masowo padają ryby. Raczej nie wylano tam wszędzie ścieków bo to bardzo mało prawdopodobne. Czy więc użyto jakiejś technologii do wybicia ryb np. promieniowania elektromagnetycznego? Z ostatniego newslettera jakiego dostałem od Artura Firstenberga wynika, że w Holandii, Francji i Kanadzie w wielu miejscach nagle podczas lęgów w rezerwatach w tym roku padły tysiącami ptaki. Obwiniono za to ptasią grypę. Jednak ptaki te padły tylko tam gdzie w pobliżu (w promieniu paru km) zainstalowano niedawno setki anten 4G i 5G. W innych miejscach (w tych samych krajach) gdzie miejsca lęgowe ptaków były daleko od wież z antenami 4G i 5G ptaki nie tylko nie padły, ale były zupełnie zdrowe. Odległości między tymi miejscami wynosiły niekiedy tylko 20-30 km, a ptasia grypa się przenosi na dużo większe odległości. To więc wskazuje, że to fale elektromagnetyczne z anten 4G i 5G były przyczyną śmierci ptaków a nie ptasia grypa.

Czyżby więc te nagłe masowe śnięcia ryb w wielu miejscach to było przygotowanie do masowego głodu? Wybijają ryby, żeby ludzie nie mogli ich łowić gdy światowi bandyci spowodują niedobory żywności? Pewnie za parę miesięcy się przekonamy. Obym się mylił.

Przyczyną tylu masowych śnięć ryb mogła też być przyducha spowodowana upałami i nagrzaniem się wody i spadkiem stężenia tlenu. Rozpuszczalność gazów w wodzie maleje bowiem ze wzrostem temperatury. Jednak w 3 różnych krajach wystąpiłoby to samo jednocześnie? Parę lat temu też były upały i poziom wody w Wiśle tak się obniżył że wyłowiono z niej przedmioty z czasów potopu szwedzkiego. Wtedy też było gorąco, a takiego masowego śnięcia ryb ani w Wiśle ani w wielu innych rzekach w kilku krajach nie było. Przynajmniej ja nic na ten temat nie wiem.

Apel o niekoszenie traw

Na jednym z rolniczych portali pojawił się apel o niekoszenie traw. W tym roku jest zimno i pszczoły mają mało nektaru do zbierania. Żeby było więcej miodu potrzeba więcej kwiatów, które pszczoły mogą zapylić i zebrać nektar.

Pomijając kwestię pszczół, nektaru, pyłku i miodu koszenie traw powoduje, że różne małe stworzenia kryjące się w trawie i ogólnie występującej roślinności w wyniku tego giną. Wyjaławia to też trawnik gdy jest sucho i staje się on rudy i nie jest ozdobą, ale raczej szpeci. To koszenie, a może raczej często golenie trawników to amerykański zwyczaj czy może szerzej zachodni. Przez to ubożeje roślinność i efekt estetyczny jak dla mnie jest wątpliwy. Teraz mamy maj i kwitnie wiele różnych kwiatów. Pięknie to wygląda i pszczoły mają co zapylać. Po skoszeniu jest tylko zielony ugór i wygląda to nienaturalnie i mi się nie podoba. Dlatego nie gólmy trawników. Niech rosną, a wraz z trawą niech rosną różne inne rośliny. Takie popularnie uważane za chwasty rośliny jak mniszek lekarski czy glistnik jaskółcze ziele są bardzo pożyteczne dla nas.

Szczegóły apelu rolników tu: https://rolnikinfo.pl/krajowa-rada-izb-rolniczych-apeluje-o-niekoszenie-trawnikow-wszystko-dla-dobra-pszczol-aw-120521

Łapy precz od Stawów Raszyńskich!

Niedawno w lokalnej gazecie („Obiektywna Gazeta Mazowsza Zachodniego”) przeczytałem bulwersujący artykuł autorstwa Piotra Iwickiego. Okazuje się, że rezerwat przyrody Stawy Raszyńskie w Falentach koło Raszyna w powiecie pruszkowskim (mieszkam kilkanaście km stąd) jest zagrożony!

Część lokalnych radnych i niezależne raszyńskie media („Nasza Strefa”) donieśli o skandalicznych planach zmiany zagospodarowania części terenów tamtejszego rezerwatu przyrody „Stawy Raszyńskie”. Część stawów miałaby zostać zasypana i prawdopodobnie pobudowanoby tam osiedle mieszkaniowe.

Teren rezerwatu należy do Instytutu Technologiczno Przyrodniczego (ITP) w Falentach, którego wicedyrektor Piotr Trzosek jest fachowcem od działania w branży deweloperskiej. Gdy 5 maja wyszła na jaw ta informacja zawrzało. Władze gminy Raszyn mówiąc kolokwialnie rżną głupa udając że o niczym nie wiedziały. Jest to kłamstwo, bo radny Zawistowski i lokalne media ustalili, że władze gminy prowadziły rozmowy z ITP w tej sprawie, a ITP złożył wniosek o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu stawów.
Wizerunkowo dla gminy sprawę jeszcze bardziej pogarsza to, że Rada Gminy Raszyn przyjęła uchwałę w sprawie rezerwatu, w której w jednym z akapitów potępia tych, którzy sprawę odkryli i nagłośnili w trosce o dobro jakim jest rezerwat z jego przyrodniczym bogactwem.
W stanowisku Rady Gminy czytamy: „W ostatnim czasie w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele informacji dotyczących zmian planów zagospodarowania przestrzennego terenów będących we władaniu Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Falentach (dalej ITP), położonych na terenie Gminy Raszyn. Wywołały one szeroki oddźwięk wśród społeczności lokalnej jak i różnego rodzaju kół i stowarzyszeń przyrodniczych wyrażających swoje obawy o przyszłość Rezerwatu przyrody Stawy Raszyńskie wraz z otuliną. (…) Zgodnie z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym każdy właściciel gruntów ma prawo złożyć wniosek o zmianę MPZP a Rada Gminy nie ma wpływu na jego treść. Złożenie samego wniosku nie oznacza automatycznej zmiany MPZP ani też obowiązku gminy do wszczęcia takiej procedury.

Logiczne odczytanie tego akapitu wskazuje, że doszło do działania w sferze planistycznej, radni zaś starają się uchwałą odwrócić uwagę kierując ją na kwestie proceduralne. Stanowisko to stoi w sprzeczności z dokumentami, które radny Zawistowski opublikował zarówno w Internecie jak i lokalnej prasie. I tu dochodzimy do niesławnego zdania z ww. uchwały: „Rozpętana burza medialna pozbawiona jest rzeczywistych podstaw do kreowania fałszywego wizerunku Samorządu Gminy Raszyn i buduje nieprawdziwy, a wręcz krzywdzący obraz naszej gminy”.
Samo stanowisko w swej treści pełne jest sprzeczności i aż rodzi się pytanie, o co w tym wszystkim chodzi? (Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo co chodzi jak mówił kiedyś ś.p. Andrzej Lepper – o papierki z wizerunkami królów wydawane przez Narodowy Bank Polski – przypis WS).
Aby jeszcze podnieść temepraturę wydarzeń w Gminie Raszyn, warto dodać, że ITP rozpoczął prace (orka) na terenach, na których w czasie lęgowym takich prac nie wolno prowadzić (otulina rezerwatu). W tej kwestii zostało skierowane zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, poinformowane zostały również stosowne służby właściwe dla ochrony przyrody. Dlaczego? Zarządzenie nr 9 Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie z dnia 15.04. 2011 r. w sprawie rezerwatu przyrody „Stawy Raszyńskie” w par. 3 mówi: „Celem ochrony rezerwatu jest zachowanie cennego biotopu lęgowego wielu rzadkich gatunków ptaków oraz żerowisk o miejsc odpoczynku ptaków przelotnych.”

Serial trwa. Skonsolidował on lokalną społeczność, która zwarła szeregi zarówno przeciwko wójtowi jak i ITP. Teraz ich działania będą pod lupą, a każdy ruch uważnie obserwowany. „Nasza Strefa” ujawniła: Uratowaliśmy 30 hekatrów. Presja ma sens. Pilnujcie rezerwatu!”.
Nad Al. Krakowską zawisł wielki baner wyrażający dezaprobatę dla degeneracji terenu rezerwatu. Aby jeszcze bardziej uwypuklić absurdalność sytuacji, warto zauważyć to, co radny Zawistowski podkreślił we wpisie na FB 30.04: „ITP nie zrezygnował z działań, które mają doprowadzić do zmiany planów zagospodarowania działek, które są w użytkowaniu instytutu. Wycofał jedynie aktualny wniosek, ale niedługo złoży kolejny”.

I jak tu wierzyć władzom, skoro ktoś wycofuje wniosek, którego podobno nie było? Jak interpretować stanowisko Rady, które w ostatnim akapicie brzmi jak odezwy z czasów stalinowskich, epoki potępiania wszystkich myślących inaczej? Co gorsze stanowisko stoi w całkowitej sprzeczności z faktami! I warto tu przypomnieć, że procedura zmiany planów inicjowania jest m.in. wnioskiem o ich zmianę. W tym świetle pismo dyrektora ITP z 28.04.2021 r. stawia wójta Andrzeja Zarębskiego i jego popleczników z Rady Gminy w bardzo niekorzystnym świetle.

Tyle ze wspomnianego wyżej artykułu. Mój komentarz do tego jest krótki: Skandal! Dobrze, że mieszkańcy się obudzili i podnieśli alarm. Jako mieszkaniec powiatu pruszkowskiego w pełni ich popieram. Precz z ITP, wójtem i radą gminy. Ten geszeft nie może się udać. Beton nie przejdzie!

O Stawach Raszyńskich można przeczytać tu: https://www.neverendingtravel.pl/2020/11/02/stawy-raszynskie-pod-warszawa/
Dużo informacji przyrodniczych można znaleźć w materiałach RDOŚ: http://warszawa.rdos.gov.pl/files/artykuly/14609/Stawy-Raszy%C5%84skie-komplet_icon.pdf

Petycję w sprawie powstrzymania działań niszczących rezerwat można podpisać tu: https://secure.avaaz.org/community_petitions/pl/grodziskmazowieckipartiazielonipl_stop_deweloperce_w_rezerwacie_przyrody_stawy_raszynskie/thanks/?aKYnglb&lgpdname=Pawe%C5%82

Kurka wodna, czyli mój sposób na przeklinanie

Ci z nas którzy mają pewne pojęcie o fizyce kwantowej i jak ona na nas wpływa wiedzą czym są niskie i wysokie wibracje. I wiedzą, że niskie wibracje działają na nas destruktywnie. Do niskowibracyjnych rzeczy należy przeklinanie. Odkąd pamiętam nie bluzgam z byle powodu ani nie używam jak wiele osób przekleństw jako przecinków w wypowiadanych zdaniach.
Niestety zdarzają się sytuacje, że coś mnie wkurza i wtedy często używam brzydkiego słowa na k, oznaczającego kobietę lekkich obyczajów. To niestety póki co silniejsze ode mnie i nie umiem całkowicie wyeliminować przekleństw. Postanowiłem coś z tym zrobić. I przyszło mi do głowy jak to zmienić, a przynajmniej podjąć próbę. I tu przyszła mi do głowy właśnie tytułowa kurka wodna.
Gdy coś mnie zdenerwuje i zaczynam wypowiadać słowo na k to zamiast kończyć jak zwykle mówię właśnie kurka wodna. A że kurka wodna to powszechnie występujący ptak wodny zwany też kokoszką to wtedy przychodzi mi na myśl ten ptak i złość się chociaż trochę rozładowuje i wibracje aż tak nie spadają.

W związku z tym wszystkim mającym problem z przeklinaniem, a chcących to wyeliminować i mających z tym problem jak ja polecam właśnie w momencie złości mówić kurka wodna zamiast wiadomo jakiego słowa na k.

A skoro już o kurce wodnej czy kokoszce mowa to przy okazji to krótko na jej temat i filmik ją pokazujący.

KURKA WODNA – gatunek średniego ptaka wodnego, zamieszkujący wszystkie kontynenty prócz Australii. Koniec dzioba żółty, a jego nasadowa część wraz z blaszką nad dziobem jaskrawoczerwona. Choć kokoszka nie jest ptakiem rzadkim to rzadko ją widujemy, gdyż większość czasu spędza w gąszczu roślinności wodnej. Czasem wypływa na skraj szuwarów charakterystycznie podrygując zadartym ogonem. Nogi nie mają płetw lecz długie palce przystosowane do chodzenia po roślinności wodnej. Na terenie Polski gatunek ten jest objęty ścisłą ochroną gatunkową.