Dzisiaj minister klimatu i środowiska Anna Moskwa podała bajeczkę, że ryby w Odrze masowo padły przez zakwit mikroorganizmów – złotych alg. Tak wyszło im rzekomo z badań ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego. Te złote algi wyprodukowały toksyny, które mogły się przyczynić się do śnięcia ryb.
Od razu nasuwa się pytanie co spowodowało zakwit glonów? Akurat miałem chemię środowiska i biologię na studiach więc coś wiem na ten temat. Glony sobie nie zakwitają od tak gdy mają taki kaprys. Żeby do tego doszło musi być do zbiornika wodnego dopływ dużych ilości substancji biogennych (związków azotu i fosforu). Jeśli bowiem takie coś nie nastąpi to glony nie mają pokarmu i nie mogą się masowo rozmnażać, aby nastąpił ich zakwit.
Poza tym jeżeli nawet to były te złote algi to wcale nie toksyny mogły spowodować śnięcie ryb, ale niedobór tlenu. Gdy następuje w zbiorniku wodnym zakwit glonów to wtedy następuje coś co nazywane bywa potocznie przyduchą. Opisane jest to tutaj: http://www.mlodybadacz.pl/2019/07/30/co-to-jest-zakwit-wody/
Według mnie jednak pani Moskwa opowiada bajki i przyczyną nie jest wcale zakwit glonów. Obstawiam, że spuścili jakieś ścieki zawierające dużo związków organicznych (duży ładunek mierzony wskaźnikiem zwanym BZT – Biochemiczne Zapotrzebowanie Tlenu – mówi on ile tlenu potrzeba na biologiczne, biochemiczne utlenienie związków organicznych zawartych w wodzie czy ściekach). Podobnie twierdzi prof. Andrzej Kraszewski z Politechniki Warszawskiej https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022-08-17/zatruta-odra-prof-kraszewski-to-nie-byla-przyducha-do-rzeki-wrzucono-cos-organicznego/
Z tego co mówi prof. Kraszewski ustalono, że w wodzie było podwyższone, a nie zbyt niskie stężenie tlenu. Do tego odczyn wody (pH) jaki zmierzono wynosił 9,3, czyli wyraźnie zasadowy. Normalnie pH wody jest bliskie obojętnego (pH = 7 – odczyn obojętny), bywa też lekko zasadowe – w granicach 6,5-8,5.
To wskazuje, że prawie na pewno zrzucono do Odry jakieś ścieki zawierające związki organiczne. I można to było łatwo potwierdzić krótko po tym jak zaobserwowano pod koniec lipca śnięte ryby w Odrze. Wystarczyło pobrać próbki wody z Odry i oznaczyć w nich dwa wskaźniki BZT5 (Biochemiczne Zapotrzebowanie Tlenu na 5 dni)i ChZT (chemiczne zapotrzebowanie tlenu). Po 5 dniach byłoby na 100% wiadomo czy coś spuszczono czy też nie.
Jeżeli BZT5 byłoby wysokie (kilkaset mg O2/l lub więcej) to oznaczałoby, że spuszczono jakieś ścieki dobrze biodegradowalne o sporym ładunku związków organicznych. Zwłaszcza stosunek BZT5/ChZT w granicach 0,4 lub więcej by na to wskazywał.
Jeżeli zaś BZT5 byłoby niskie, a ChZT wysokie (kilkaset do 1000 mgO2/l lub więcej) a stosunek BZT5/ChZT znacznie niższy niż 0,4 to wskazywałoby że zrzucono do Odry toksyczne ścieki których rozkład biologiczny przez mikroorganizmy żyjące w rzece jest niemożliwy.
Obecnie minął miesiąc od chwili gdy to się zaczęło, poza tym z tego co słyszałem spuszczono do Odry wodę ze zbiorników retencyjnych (bo poziom wody w Odrze się nagle podniósł a przecież ostatnio ulewnych deszczy nie było). Prawdopodobnie zrobili to po to, aby rozcieńczyć ścieki zrzucone do rzeki. Zatem w tej chwili te badania dadzą wypaczone wyniki.
Przyczyna śnięcia ryb w Odrze może być jednak jeszcze inna. Zaobserwowano bowiem że nie tylko w Odrze masowo padły ryby, ale także w rzece Ner a także w Niemczech w zbiorniku Klötzbecken w berlińskiej dzielnicy Lübars zauważono tysiące śniętych ryb. W ostatnich dniach wędkarze odkryli liczne śnięte ryby w rzece Saale (Soława) w Saksonii-Anhalt. Z kolei z rzeki Dyja pod czeskim Brnem rybacy wyłowili kilkadziesiąt ton martwych ryb.
To wszystko wygląda bardzo podejrzanie, że w tylu różnych miejscach w podobnym czasie masowo padają ryby. Raczej nie wylano tam wszędzie ścieków bo to bardzo mało prawdopodobne. Czy więc użyto jakiejś technologii do wybicia ryb np. promieniowania elektromagnetycznego? Z ostatniego newslettera jakiego dostałem od Artura Firstenberga wynika, że w Holandii, Francji i Kanadzie w wielu miejscach nagle podczas lęgów w rezerwatach w tym roku padły tysiącami ptaki. Obwiniono za to ptasią grypę. Jednak ptaki te padły tylko tam gdzie w pobliżu (w promieniu paru km) zainstalowano niedawno setki anten 4G i 5G. W innych miejscach (w tych samych krajach) gdzie miejsca lęgowe ptaków były daleko od wież z antenami 4G i 5G ptaki nie tylko nie padły, ale były zupełnie zdrowe. Odległości między tymi miejscami wynosiły niekiedy tylko 20-30 km, a ptasia grypa się przenosi na dużo większe odległości. To więc wskazuje, że to fale elektromagnetyczne z anten 4G i 5G były przyczyną śmierci ptaków a nie ptasia grypa.
Czyżby więc te nagłe masowe śnięcia ryb w wielu miejscach to było przygotowanie do masowego głodu? Wybijają ryby, żeby ludzie nie mogli ich łowić gdy światowi bandyci spowodują niedobory żywności? Pewnie za parę miesięcy się przekonamy. Obym się mylił.
Przyczyną tylu masowych śnięć ryb mogła też być przyducha spowodowana upałami i nagrzaniem się wody i spadkiem stężenia tlenu. Rozpuszczalność gazów w wodzie maleje bowiem ze wzrostem temperatury. Jednak w 3 różnych krajach wystąpiłoby to samo jednocześnie? Parę lat temu też były upały i poziom wody w Wiśle tak się obniżył że wyłowiono z niej przedmioty z czasów potopu szwedzkiego. Wtedy też było gorąco, a takiego masowego śnięcia ryb ani w Wiśle ani w wielu innych rzekach w kilku krajach nie było. Przynajmniej ja nic na ten temat nie wiem.