Dzisiaj trafiłem na stronę typex.info i artykuł pt. „Energia kosmosu i inne bzdury. Pseudoduchowość i pseudoświadomość”. https://www.typex.info/energia-kosmosu-i-inne-bzdury/
Ten wpis jest moją polemiką z tym artykułem.
Autor zaczyna swój wywód pisząc o operacji plandemia. W pełni się z nim tutaj zgadzam, że była to psychologiczna operacja na globalną skalę, aby sprawdzić na ile można ludzi zastraszyć, oszukać i zmusić do przestrzegania nawet zupełnie absurdalnych nakazów jak noszenie szmaty na twarzy rzekomo jako ochrony przed strasznym wirusem.
Dalej autor pisze, że w wyniku tej „terapii szokowej” wielu ludzi dostrzegło że media i politycy ich totalnie okłamują i zaczęli odchodzić od maintreamowych mediów i sami szukać prawdy. System wiedząc o tym podsunął więc im różnych internetowych guru, aby teraz to oni zastąpili „autorytety” z telewizora czy radia. Tutaj też trudno się o coś przyczepić. Takie są fakty.
Dalej czytamy, że wraz z „antysystemowymi” propagandystami zjawiły się magicznie środowiska instalujące kulturę jak określa autor pseudoświadomości i fałszywej duchowości – metafizyką ezoteryczno-kosmiczną – jak autor to nazwał.
„Na pierwszy plan wysunął się przedziwny, bliżej nieokreślony świat kosmicznej matrycy (cokolwiek ona znaczy), metafizyki, ezoteryzmu, energii kosmosu, numerologii, okultyzmu i jakiejś quasi buddyjsko-hinduistycznej filozofii (bo to nie jest ani zwykły buddyzm, ani typowy hinduizm). Chrześcijaństwo jednoznacznie potępiono i odrzucono jako jawnie złe i zepsute, zaś religie i nurty filozoficzne dalekiego Wschodu bezrefleksyjnie uznano za bezsprzecznie korzystne i godne naśladowania. Piszę to jako osoba niebędąca wyznawcą żadnej religii, więc mam tu szansę być obiektywny.”
Nie słucham takich internetowych guru i nie biorę tego co mówią bezrefleksyjnie za prawdę, ale inaczej niż autor nie odrzucam a priori wszystkiego co mówią. Autor nie zadał sobie jak wnoszę z treści artykułu aby dowiedzieć się co np. owi guru rozumieją przez kosmiczną matrycę lub energię kosmosu. Dlaczego autor autorytatywnie twierdzi, że dla niego metafizyka, ezoteryzm, numerologia czy okultyzm to bzdury? Nie podaje na to żadnego argumentu. Może po prostu jest to na zasadzie takiej, że skoro to nie pasuje do mojego światopoglądu jaki ukształtowany został na jakimś uniwersytecie to znaczy, że to bzdury. Jeśli tak to jest to żenująca argumentacja i obala to, że autor jest taki bardzo świadomy za jakiego chce uchodzić.
Gdyby autor przeczytał „Kybalion” wiedziałby, że Wszechświat czy jak woli kosmos jest mentalny więc za matrycę kosmosu można uznać umysł Stwórcy, a także umysł każdego z nas. To co tworzymy w swoim umyśle to później mamy. Polecam autorowi i czytelnikom książkę Dawsona Churcha „Myśli to materia”. Tam są naukowe dowody na to, że myśli kreują rzeczywistość.
Energia kosmosu to bzdury? A o eterze autor nie słyszał? Koncepcję eteru czyli specyficznego rodzaju energii zawartej wszędzie, także w próżni głosił nie jakiś wariat, ezoteryk czy mason ale serbski fizyk Nicola Tesla. Dzięki energii z eteru Tesla za pomocą odpowiedniego urządzenia dołączonego do silnika elektrycznego sprawił, że samochód jeździł bez zasilania. Skąd się brała energia? Z niczego? Nie, z eteru właśnie. Ówczesna tzw. elita nie dopuściła do tego, aby ludzkość miała dostęp do darmowej energii. Wtedy pojawił się Einstein ze swoją teorią względności, która zaprzeczała istnieniu eteru. I do dziś tkwimy w epoce „motoryzacyjnego kamienia łupanego” czyli silników spalinowych- trujących środowisko i generujących duży hałas. Ciekawostka – Einstein po latach, na wykładzie na Uniwersytecie w Leiden twierdził, że eter istnieje. Eter jest ośrodkiem przenoszenia i na pewno istnieje. Łatwo to udowodnić – jak wiadomo w próżni fale dźwiękowe się nie rozchodzą, ale fale elektromagnetyczne tak. Gdyby w próżni nie było rzeczywiście niczego to nie byłoby żadnego ośrodka przenoszenia i fale elektromagnetyczne także nie rozchodziłyby się.
Co do religii to ja znawcą nie jestem i odrzucam wszelkie religie. Jeżeli musisz w coś bezrefleksyjnie wierzyć to znaczy że jest to zaprzeczenie duchowości i świadomości. Chrześcijaństwo jest złe choćby z powodu dogmatów takich jak, że „nie jestem godzien aby Bóg przyszedł do mnie” czy z powodu „zaprowadzania chrześcijaństwa” w wyniku którego zginęły miliony Słowian i Indian.
Dalej autor pisze o infantylnych, jego zdaniem, bajkach m.in. o UFO, podróżach gwiezdnych, misjach księżycowych, odkrywaniu nowych planet itd. Znów nie mamy tu ani słowa na poparcie tez o rzekomej infantylności. Jeżeli jak rozumiem autor odrzuca istnienie UFO to w takim razie co rozbiło się w Roswell w 1947 r. i dlaczego służby szybko zablokowały dostęp do tego miejsca? Czy dlatego, że tam się rozbił balon meteorologiczny jak głosi oficjalna wersja? To się kupy nie trzyma. A co z relacjami ludzi, którzy jak twierdzili zostali porwani przez kosmitów i gdy wrócili opowiadali ze szczegółami to co widzieli na statku kosmicznym czy nawet na innych planetach? Czy oni wszyscy zwariowali? Znaczna część z nich była badana przez psychiatrów i ci stwierdzili, że badani byli poczytalni i że nie zmyślają. Czy zatem prawda o UFO nie jest inna niż autor twierdzi?
Podobnie można rozważyć i inne kwestie jak np. podróże międzygwiezdne. Jeśli ktoś czytał książkę Michela Desmarqueta „Misja” to wie, że tam jest opis takiej podróży jakiej doświadczył autor. Zarzeka się on, że wszystko co opisał w książce jest prawdą. W książce podane jest tyle różnych szczegółów, a w wielu miejscach jeśli np. chodzi o kolory autor pisze, że nie umiał ich dobrze opisać, bo na Ziemi takich odcieni nie widział. Desmarquet był prostym człowiekiem i nie miał takiej wyobraźni aby móc to wszystko sobie zmyślić. Jeżeli zaś by uznać, że to była operacja masonów aby zwieść ludzkość to dlaczego książkę wydano dopiero po 3 latach od jej napisania? Gdyby to była masońska operacja książka wydana zostałaby od razu i byłaby na pewno mocno propagowana. Poza tym to był przełom lat 80-ych i 90-ych XX w. a wtedy nie było żadnych ezoterycznych internetowych guru.
I tu dochodzimy w końcu do rozważań o Ziemi: „kosmologia heliocentryzmu, czyli Ziemia w postaci wirującej w próżni kuli, miliony wirtualnych planet i kolorowe galaktyki o miliardach Słońc. Fantastyka Hollywoodu, literatura science fiction i gry komputerowe – istna hurtownia dla klientów rasowej masońszczyzny. ”
Ziemia nie wiruje wcale w próżni, bo wszędzie jest eter. Coś takiego jak próżnia (rozumiana jako zupełna pustka) nie istnieje. Co milionów planet i pozostałych rzeczy – książka „Misja” dowodzi że one istnieją. NASA istotnie to oszukańcza organizacja, zwana przez wielu świadomych Not A Space Agency (agencja niekosmiczna). Bajki o rzekomym lądowaniu na księżycu i inne tego typu są faktycznie już dawno zdemaskowane. Kto zechce znajdzie prawdę. Na jednym z rzekomych statków kosmicznych zauważono np. mysz.
To, że nie byliśmy w kosmosie nie oznacza, że „on nie istnieje”kosmos jest Świętym Mikołajem dla dorosłych”. To absurdalna teza. Na podobnej zasadzie możnaby powiedzieć, że skoro nie widzimy bakterii np. w wodzie to one nie istnieją, a przecież wiemy że istnieją bo je możemy pod mikroskopem optycznym zobaczyć.
Dalej są rozważania o relatywizmie, z którymi się zgadzam. Autor słusznie krytykuje teorię względności Einsteina, która jest bzdurą. Dobrze to jest zdemaskowane tutaj: https://www.salon24.pl/u/muki/559532,eter-tesli-kontra-einstein
Nie ma czegoś takiego jak względność prawdy czy, że każdy ma swoją prawdę jak twierdzi ideologia solipsyzmu.
„Jeśli nazywasz siebie osobą wybudzoną i świadomą, a w tym samym czasie opowiadasz bajki o energii kosmosu, kuli ziemskiej, czasoprzestrzeni, sile grawitacji i misjach Apollo, wówczas nie jesteś żadnym posłańcem prawdy, tylko kolejnym hipnotyzerem, fałszywym prorokiem, zwykłym kłamczuchem i tandetnym propagandystą na pasku masonerii lub w najlepszym przypadku zindoktrynowanym głupcem. Musisz zacząć od podstaw. Woda się nie wygina.”
Typowa psychologiczna zagrywka. O energii kosmosu już pisałem. Co do kuli ziemskiej to nie ma dowodów w postaci zdjęć potwierdzających że Ziemia jest kulą, a te zdjęcia co są to są fałszywki. Kiedyś na stronie bacologia było to poruszane. Kto chce niech poszuka. Jednak dowodów na płaską ziemię też brak. To że zwolennicy płaskiej ziemi negują to, że Ziemia jest kulą nie dowodzi w żaden sposób płaskości Ziemi. A co z koncepcją niebocentryzmu według której żyjemy w środku kuli a nie na jej powierzchni? O tej koncepcji autor artykułu nie wspomina ani słowem. Dlaczego? W Biblii akurat jest o niebocentryzmie (co nie znaczy, że Biblia jest wyrocznią prawdy objawionej) ale o płaskiej Ziemi tam akurat nic nie ma.
Co to za absurdalne stwierdzenie, że woda się nie wygina? Dalej mamy opis rzekomych manipulacji na kanale Metafizyczny manipulator (nie znam go więc nie ocenię – możliwe że tak jest). Jednak dla mnie istotne jest takie zdanie: „Woda nie wygina się w łuk. Bez względu na wielkość zbiornika, choćby skały srały, wolnostojąca woda nigdy się nie wygnie. I sama już natura wody rozwala religię globu i kosmosu.” – Co rozumie autor pod pojęciem wygięcia się wody? Przecież z podstaw fizyki ze szkoły podstawowej wiemy, że woda jest cieczą, a ciecz nie ma swojego kształtu, ale przyjmuje kształt naczynia w jakim się znajduje. Łatwo to można sprawdzić jak ktoś nie wierzy wlewając np. wodę do szklanki a potem przelewając do naczynia o innym kształcie. Zatem jeżeli wezmę naczynie w kształcie półkuli i wleję do niego wodę to woda „wygnie się” bo przyjmie kształt półkuli. I to obala bajki autora o „niewyginaniu się” wody. Jeżeli więc ziemia jest kulą to woda na niej także „wygina się”. To by przemawiało za tym że niebocentryzm jest prawdziwy.
„Nie ufam nikomu, kto w jakikolwiek sposób promuje fikcję kosmiczną i kulę ziemską, używając pojęć typu planeta Ziemia, energia kosmosu, wielki wybuch, grawitacja czarnej dziury, ciemna energia, czasoprzestrzeń oraz innych wymysłów scjentyzmu i fantastyki. ” – nikt nie może autora zmusić żeby komuś takiemu ufał. Jednak sam autor w żaden sposób nie dowodzi prawdziwości tezy o płaskiej ziemi i geocentryzmie, nie przekonuje mnie w żaden sposób co do „fikcji kosmicznej”. Wielki Wybuch jest istotnie bzdurą, bo opiera się na założeniu że coś powstaje z niczego. Co do grawitacji – proste pytanie na które autor nie odpowiada: jeśli grawitacja nie istnieje to co powoduje, że np. upuszczony kamień spada po chwili na ziemię?
I tyle właśnie są warte te niby oświeceniowe i pseudoświadomościowe twierdzenia autora. Neguje coś, nie tłumacząc dlaczego to neguje i jak wyjaśnić dane zjawisko a spadanie ciał na ziemi jest zjawiskiem niezaprzeczalnym. Nie wiem więc kto tu bardziej mąci ludziom w głowach i działa w interesie masonerii – rózni internetowi „antysystemowi” propagandyści czy raczej autor tego artykułu. Jeśliby autor zastosował logikę i zasady naukowe w dążeniu do prawdy to jasno widać, że jego artykuł niewiele wnosi. Zanegować coś i napisać że to bzdury bo ja tak uważam to każdy może, ale z nauką i dochodzeniem do prawdy to nie ma nic wspólnego. Jeżeli się coś neguje to się to uzasadnia merytorycznie i spójnie logicznie i podaje swoją koncepcję i objaśnia dlaczego ona tłumaczy dane zjawisko właściwie. Tutaj niczego takiego nie ma.
„Dawno temu kontrolerzy ludzkości oderwali człowieka od korzeni, od matki Ziemi i wytransferowali w bezbrzeżną czarną próżnię fikcyjnego kosmosu, by czuł się samotny, słaby i zagubiony. Odcięli go od źródła, by na zawsze zdobyć nad nim duchową i mentalną władzę. Właśnie temu służy idea kosmosu. Dlatego wszelcy krzewiciele kłamliwych idei uniwersyteckiej kosmologii, konstruktów myślowych pokroju planety Ziemia i innych tworów systemowego oszustwa są mi wstrętni. Prawda wyklucza kulę ziemską, to są rzeczy absolutnie sprzeczne, nie do pogodzenia. Promując planetę-kulę, pielęgnujesz największe oszustwo w dziejach. Promując kulę, przyłączasz się do kontrolerów ludzkości.„
Co do pierwszej części zgadzam się – odnośnie odcięcia nas od źródła, od natury, matki Ziemi. Jednak co do reszty już nie. Kosmos jest fikcją? Jakoś wielki fizyk jakim był Tesla uważał inaczej,a nie było wtedy NASA, bo ta powstała dopiero 15 lat po jego śmierci. Zatem czy według autora Tesla też był krzewicielem kłamliwych idei działającym pod dyktando masonerii? A może był idiotą? Jakoś liczba jego wynalazków temu przeczy. Dlaczego niby prawda wyklucza kulę ziemską? A dlaczego prawda miałaby przemawiać za płaską ziemią?
Ja nie promuję planety kuli, ani planety naleśnika zamkniętego pod kopułą. Inaczej niż autor uważam, że obecnie jest to sprawa mało istotna czy ziemia jest kulą czy wielkim naleśnikiem. W tej chwili ważą się sprawy dużo bardziej przyziemne sprowadzające się do tego czy „nic nie będziesz miał i będziesz szczęśliwy” czy też będziesz miał swój własny dom gdzie żaden urzędnik ani polityk nie będzie ci mówił czym masz go ogrzać albo czy masz go ocieplać czy nie. Czy będziesz mógł żyć normalnie i się normalnie przemieszczać czy będziesz żyć w getcie 15-minutowym. Czy będziesz jeść robaki czy tak jak teraz. Czy będziesz mógł uprawiać warzywa w ogródku czy ci przestępcy zwani politykami zabronią za pomocą ustawki zwanej przez nich ustawą. Czy będziesz mógł się leczyć ziołami i innymi naturalnymi procedurami czy będziesz skazany na procedury Big Pharmy? I czy na świecie skończą się wreszcie wojny w których mordowani są masowo ludzie jak ta w Palestynie czy na Ukrainie? Czy przestaniemy jako ludzkość niszczyć lasy, zatruwać rzeki, powietrze, glebę itd. Dopóki nie zwalczymy chazarskiej mafii i nie odzyskamy kontroli nad naszym życiem to kwestia płaskości czy okrągłości ziemi jest zupełnie bez znaczenia i jest odciąganiem naszej uwagi od tego co teraz jest ważne.
Gdy ludzkość się uwolni i ciemnie siły stracą wreszcie władzę na Ziemi to po likwidacji ubóstwa, uwolnieniu ukrywanych technologii, zatrzymaniu degradacji środowiska będzie można się zająć tym czy ziemia jest płaska czy jest kulą i czy ewentualnie mieszkamy na powierzchni tej kuli czy też w jej środku. Na dziś to są zupełnie abstrakcyjne rozważania i zupełnie niepotrzebne.
W uwagach końcowych autor pisze a admirale Richardzie Byrdzie i kapitanie Hubercie Wilkinsie którzy wiele razy byli na Antarktydzie. Po powrocie z wypraw twierdzili, że tam są ogromne lądy a ziemia jest gigantyczna i nie wiadomo gdzie się kończy i czy w ogóle się kończy. To tylko potwierdza to co wiem od dawna, że co do Ziemi to ukrywają przed nami prawdę. Antarktyda jest tu zapewne kluczem do rozstrzygnięcia która z tych trzech koncepcji dotyczących Ziemi jest prawdziwa. I przypuszczalnie dlatego dziś Antarktyda jest niedostępna do odwiedzania dla zwykłych ludzi.
„Potęga matriksa jest trudna do zmierzenia, brutalnemu programowaniu ulega jakieś 90% ludzi. Żeby się odłączyć, nie wystarczy wiedzieć o Rockefellerach i planach ONZ, nie wystarczy znać Rothschildów i Klausa Schwaba z jego Forum Ekonomicznym. Żeby naprawdę wypiąć wtyczkę z matriksa, trzeba najpierw poznać prawdziwą historię, prawdziwą geografię, prawdziwą fizykę, prawdziwą astronomię, prawdziwą biologię. Trzeba wiedzieć, jak działa Ziemia, Słońce i Księżyc, jak pracuje nocne niebo. Trzeba rozumieć naturę światła i naturę wody. Wiedza prowadzi do świadomości, a świadomość do prawdy. Bez tego dalej będziesz taplać się w gównie.„
Na dziś dzień większości ludzi wystarczy wiedza o planach Rockefellerów, Rothschildów i ONZ. Jeśli te plany zniweczymy i pozbawimy ich kontroli nad ludzkością wówczas prawdziwa wiedza wypłynie i ludzkość stopniowo ją przyswoi. Matriks jest wielopoziomowy i sieć kłamstw jest tak rozbudowana w każdej dziedzinie, że nikt nie jest w stanie wszystkiego ogarnąć. Po to Stwórca dał nam przynajmniej kilkadziesiąt lat życia w obecnym czasie, aby móc stopniowo odkrywać prawdę i demontować matriks – przede wszystkim w swoich umysłach.
Czy autor zna tę prawdziwą historię, prawdziwą geografię, prawdziwą fizykę, astronomię czy biologię? Jeżeli tak to powinien wskazać jakieś źródła z których możnaby skorzystać aby tę wiedzę zdobyć. Niestety niczego takiego autor nie podaje. A możnaby wspomnieć choćby tylko nazwiska prawdziwych naukowców jak Nassim Haramein (fizyka) czy Bruce Lipton (biologia). Znów slogany bez konkretów.